AKT IV
Późny wieczór, plac otoczony wierzbami. Po jednej stronie widzów drewniany kościółek wiejski z cmentarzem, po drugiej widać wystawę dworu, dalej chaty wiejskie, w głębi wzgórza i skały, między któremi wije się rzeka.

SCENA l

Jontek
Sam schodzi z góry.
Nieszczęsna Halka! Gwałtem tu idzie,
Za małoż jeszcze krzywdy w jej biedzie!
Ciągle na myśli panicz niewierny.
Kiedy go z żoną tu obaczy,
Umrzeć gotowa!
O Jezu miłosierny!
Niech Twoja dłoń
Sierotę biedną uchowa!
Ty chroń ją Panie, chroń!
po chwili
Żeby ją tam powstrzymali!
Ja nie mogłem.

SCENA2
Jontek i Dudziarz. W głębi sceny wchodzi na górę i zaczyna wygrywać wesoło.

Jontek
odwracając się nagle
Hej dudziarzu! Skądże wraz
Wesołegoście zagrali?

Dudziarz
Trzeba ślub powitać, kumie.

Jontek
kiwając ręką
Jeszcze czas!
Jakoś lepiej się rozumie,
Gdy, dudziarzu, smętniej gracie.

Dudziarz
Zmienia piosenkę pytając.
Po naszemu?

Jontek
Oj tak, bracie!
Szumią jodły na gór szczycie,
Szumią sobie w dal,
I młodemu smutne życie,
Gdy ma w sercu żal.
Z innych ludzi do nikogo,
Jeno do ciebie, niebogo!
Oj Halino, oj jedyno,
Dziewczyno moja!
Już w dziecinne lata nasze,
Jam do czarnych skał
Szedł w przepaście, bym ci ptaszę
Małe z gniazdka dał.
Zawszem tobie najwonniejszych
Kwiatów przyniósł z gór,
Dal z odpustu najpiękniejszych
Koralików sznur.
Nie mam żalu do nikogo,
Jeno do ciebie, niebogo!
Oj Halino, oj jedyno,
To wina twoja.
Rośnie krzaczek! W drzewko rośnie,
Wzrosłaś, jakby czar.
Ach! Za tobą bym radośnie
Wskoczył w ognia żar.
Lata jakby wichry biega,
Jak potoki mkną.
Przybył panicz i dla niego
Pogardziłaś mną.
Nie mam żalu do nikogo,
Jeno do ciebie, niebogo!
Oj Halino, oj jedyno,
Dziewczyno moja!

SCENA 3

Ciż i Halka. Szybko zbiega z gór, wyrywając się góralom i góralkom, co ją wstrzymują.

Jontek
do niej żywo
Ach! - Odejdź, Halko, nie zostawaj się!

Halka
z uporem
Nie!

Jontek
chcąc ją uprowadzić
Na to nie zezwolę.

Halka
Wyrywa się mu i siada na kamieniu.
Oj zobaczysz mnie, sokole!

Dudziarz daje znak, że weselny orszak zbliża się, wszyscy wieśniacy schodzą na scenę.

SCENA 4
Ciż i Dziemba.

Dziemba
Dobrze, żeście tu gromadą!
Przywitajcież mi rozgłośnie
I pokłońcie się radośnie
Młodej pani.

Chór
Przywitamy ją rozgłośnie,
Pokłonimy się radośnie.

SCENA 5
Ciż, Stolnik, Janusz i Zofia, Wchodzą po kolei.
Ściemnia się.

Stolnik
wchodząc
Jak się macie, dobrzy ludzie?

Chór
Dziękujemy jegomości!

Janusz
wchodząc
Jak się macie, jak się macie?

Chór
Dziękujemy paniczowi.

Janusz
spostrzegłszy Halkę, na stronie
Wielki Boże! Ona tu!

Zofia
wchodząc z druhnami
Jak się macie?

Kobiety
Dziękujemy panieneczce,
Dziękujemy pani!

Dziemba
do wieśniaków
Cóż? Czy wam zdrętwiała gęba?
Witać - jakby skamienieli!
Jakem Dziemba, herbu Ziemba,
Głośniej, bo wam...

Wszyscy
Powitamy ją weselej!
Dziękujemy panieneczce,
Dziękujemy pani!

Zofia
spostrzegając Halkę
Cóż to za biedna, blada dziewczyna?

Chór
Blada dziewczyna?

Zofia
Z tą twarzą smutną, milczącą?

Chór
Z tą twarzą smutną, milczącą.

Janusz
na stronie
Ha! Czy też jej nie poznała?

Zofia
Jakaż to biedna dziewczyna,
Z tą twarzą bladą, cierpiącą?
Ta twarz mi się przypomina,
Ach! Pomnę - widziałam ją!

Stolnik
Jakaż to biedna dziewczyna,
Patrz Dziembo! Z twarzą cierpiącą?
Ta twarz mi się przypomina,
Zda się, widzieliśmy ją!

Janusz
na stronie
Ach! Żeby jej nie poznała!
Drżę cały, lica mi bledną...
Ach! Po com ujrzał tę biedną,
Ach! Po com ujrzał tu ją!

Jontek
na stronie
Poznała, pewno poznała!
Patrzy na niego, o Boże!
Może domyśli się, może
Pogardą ukarze go!

Janusz
na stronie
Ach! Żeby jej nie poznała!
Drżę cały z wstydu i trwogi,
Dręczą mnie łzy tej niebogi,
Niegodnie uwiodłem ją.

Chór
Poznała, przecie poznała,
O - biedne, biedne obiedwie!
Porzucił jedną zaledwie,
Wnet druga już kocha go!

Halka
Nad moją biedą, zlituj się, Boże!
Osłoń ją, osłoń opieką Twą!

Wszyscy
prócz Janusza
Głos obłąkanej woła do Boga!
Osłoń ją, Panie, opieką Twą!

Zofia
do Janusza
Pamiętasz? Wszak widziałam ją.

Janusz
zmieszany
O tak - moja ukochana!
Jak nie pamiętać tej twarzy?
W oczach rozpacz obłąkana,
Tak boleśnie widać marzy.

Halka
Jaśku! Jaśku!

Janusz
na stronie boleśnie
Bóg potężnie karać umie
Chwilowy błąd!
po chwili
Może Zofia nie zrozumie.
Prędzej, prędzej
Chodźmy stąd!
Nie wiem - z tą biedną
Jak radzić sobie!

Halka
Gołąbeczek siadł na grobie.

Zofia
Co tobie, mała, co tobie?

Janusz
nagląco przerywa
Idźmy, idźmy do kościoła!
Czas, ach czas! Już mrok dokoła.

Zofia
tuląc się z płaczem do ojca
Ojcze! Smutek niespodziany,
Serce moje żalem zmógł.

Stolnik
wzruszony
Mąż przez serce twe wybrany,
Niech wam szczęście zsyła Bóg!
W orszaku weselnym, prócz Dziemby, Zofia z głową opartą na ramieniu ojca i Janusz wchodzą do kościoła.

SCENA 6

Halka, Jontek, Dziemba i chór odprowadzając orszak ślubny.

Chór
Daj wam Boże, długie lata
I pożycie złote!
Niech wam samo szczęście splata
Radość...

Jontek
na stronie
I zgryzotę.

Dziemba
Kto tam odezwał się?

Chór
Nikt, nikt!

Dziemba
A więc dalej, spieszcie się!
I parami, i wesoło,
Państwa młodych zawrzeć w koło!
I parami, i radośnie,
Zaśpiewajcie nam rozgłośnie,
Gdy powrócim...

Chór
Zaśpiewamy wam wesoło.
Wszyscy prócz Halki i Jontka wchodzą do kościoła.

SCENA 7

Halka, Jontek.
Coraz ciemniej.

Halka
Oj wesoło, oj wesoło!

Jontek
Więc widziałaś, więc słyszałaś,
Teraz więc przekonaj się!

Halka
przytomniej
Gdzie mój sokół? Jaśko gdzie?

Jontek
Patrzaj - tam!
wskazując na kościół

Halka
patrząc
Ach!
Wraca, pada na ziemię. Jontek staje blisko drzwi kościelnych,

Jontek
do Halki
Przed ołtarzem stoją razem,
Pleban czyta, oni z cicha
Wtórzą za nim, a z wyrazem
Każdym płacze panna młoda,
A twój Jaśko się uśmiecha.

Halka
Oj, szkoda cię Jaśku, szkoda!
I mnie szkoda. Ale czemu
Jontku, dręczysz, męczysz mnie?

Jontek
nie zważając
Teraz pierścień on jej dał,
Ona pierścień dała jemu,
Ale płacze, a on stoi
Tak wesoły jak i stał.

Halka
Oj, żebyś, ty Jontku znał,
Co się w sercu dzieje, tu.
Aż się mówić człowiek boi.

Jontek
Już, już!
Wbiega do kościoła.

Halka
Już.
Chce biec, wtem słychać pieśń, która ją wstrzymuje.

SCENA 8
Halka sama. Coraz ciemniej.

Pieśń z kościoła
Ojcze z niebios, Boże, Panie!
Tu na ziemię ześlij nam
Twoje święte zmiłowanie!
Ojcze z niebios, Boże, Panie!

Halka
zrywając się nagle
Ha! Dzieciątko nam
Umiera, w chatce umiera.
A matka tu, a ojciec tam!
Dziecię wyciąga rączęta
I miłosiernie spoziera.
A matka tu, a ojciec tam!
I ptak drapieżny pisklęta
Karmi, otula i lula,
A moje dziecię umiera!
O mój maleńki!
Któż do trumienki
Ubierze cię?
Spowije cię?
Kto zakołysze
Na śmierci sen?
A serce gdzie? Hej - Jaśku, gdzie?
A łzy te moje, te krwawe łzy,
Ja zemszczę się, podpalę cię,
Boś serce srodze zakrwawił mi.
Bo matka ja - i żona twa
Zabiję cię, słyszysz mnie ty?
Biegnie w szale, zbiera chrust i słomę rozsypaną na placu, zrywa kilka gałązek wierzbowych i zapala u lampki przed kościołem.

Chór
z kościoła
Boże mocny, Święty Boże,
Nad Twym ludem zlituj się!
Wszakże dłoń Twa wszystko może,
Boże mocny, Święty Boże!
Ach! Przez Syna Twego męki:
Naszej biedzie ulżyć chciej!
Łzom pofolguj, ukój jęki,
Boże wielki litość miej!

Halka
Ha!
Ciska w rzekę zapalony pęk chrustu, który sycząc gaśnie, a sama z płaczem pada na kolana. Księżyc rozjaśnia błękit.
Boże mocny! litość miej!
Boże święty, dzięki Ci!
po chwili z rezygnacją
Jażbym cię zabić miała, mój drogi,
Jaśka i pana mojego?
Przebacz! Ach przebacz łzom twej niebogi,
Śmierci dzieciątka naszego.
O żyj szczęśliwy, żyj, choć nie dla mnie,
Z tą piękną panią raduj się ty!
I czasem tylko pomódl się za mnie,
O Jaśku, Jaśku - błogosławię ci!
Biegnie na górę i z okrzykiem ciska się w rzekę,

SCENA 9
Jontek i wszyscy, co weszli do kościoła, prócz Dziemby i kilku drużbów, wybiegają. Jontek nie spostrzegłszy Halki, biegnie niespokojny z kilku góralami na skały.

Jontek
Halko, Halko, Boże!
Nagle ciska się za nią do wody.

Chór
Już za późno, już za późno,
Utonęła biedna już!

Janusz, Stolnik i Zofia
Kto utonął?

Jontek
zmoczony, zziajany, wnosząc trupa Halki z rozpuszczonymi włosami
Halka!

Janusz
z krzykiem przeraźliwym
Halka!
Wbiega na skaty nad rzeką i ciska się do wody.

SCENA 10
Ciż i Dziemba z kilku drużbami teraz dopiero wychodzą z kościoła.

Dziemba
do ludu
Właśnie teraz nadszedł czas
Państwu skłonić się wesoło,
I zaśpiewać piosnkę wraz!

Chór
smutnie
Zaśpiewamy ją wokoło!
Widać na czółnie na rzece martwą Halkę, przy niej Jontek podaje rękę Januszowi, który się z wody wdziera na czółno.
Zasłona spada.
AKT IV
Późny wieczór, plac otoczony wierzbami. Po jednej stronie widzów drewniany kościółek wiejski z cmentarzem, po drugiej widać wystawę dworu, dalej chaty wiejskie, w głębi wzgórza i skały, między któremi wije się rzeka.

SCENA l

Jontek
Sam schodzi z góry.
Nieszczęsna Halka! Gwałtem tu idzie,
Za małoż jeszcze krzywdy w jej biedzie!
Ciągle na myśli panicz niewierny.
Kiedy go z żoną tu obaczy,
Umrzeć gotowa!
O Jezu miłosierny!
Niech Twoja dłoń
Sierotę biedną uchowa!
Ty chroń ją Panie, chroń!
po chwili
Żeby ją tam powstrzymali!
Ja nie mogłem.

SCENA2
Jontek i Dudziarz. W głębi sceny wchodzi na górę i zaczyna wygrywać wesoło.

Jontek
odwracając się nagle
Hej dudziarzu! Skądże wraz
Wesołegoście zagrali?

Dudziarz
Trzeba ślub powitać, kumie.

Jontek
kiwając ręką
Jeszcze czas!
Jakoś lepiej się rozumie,
Gdy, dudziarzu, smętniej gracie.

Dudziarz
Zmienia piosenkę pytając.
Po naszemu?

Jontek
Oj tak, bracie!
Szumią jodły na gór szczycie,
Szumią sobie w dal,
I młodemu smutne życie,
Gdy ma w sercu żal.
Z innych ludzi do nikogo,
Jeno do ciebie, niebogo!
Oj Halino, oj jedyno,
Dziewczyno moja!
Już w dziecinne lata nasze,
Jam do czarnych skał
Szedł w przepaście, bym ci ptaszę
Małe z gniazdka dał.
Zawszem tobie najwonniejszych
Kwiatów przyniósł z gór,
Dal z odpustu najpiękniejszych
Koralików sznur.
Nie mam żalu do nikogo,
Jeno do ciebie, niebogo!
Oj Halino, oj jedyno,
To wina twoja.
Rośnie krzaczek! W drzewko rośnie,
Wzrosłaś, jakby czar.
Ach! Za tobą bym radośnie
Wskoczył w ognia żar.
Lata jakby wichry biega,
Jak potoki mkną.
Przybył panicz i dla niego
Pogardziłaś mną.
Nie mam żalu do nikogo,
Jeno do ciebie, niebogo!
Oj Halino, oj jedyno,
Dziewczyno moja!

SCENA 3

Ciż i Halka. Szybko zbiega z gór, wyrywając się góralom i góralkom, co ją wstrzymują.

Jontek
do niej żywo
Ach! - Odejdź, Halko, nie zostawaj się!

Halka
z uporem
Nie!

Jontek
chcąc ją uprowadzić
Na to nie zezwolę.

Halka
Wyrywa się mu i siada na kamieniu.
Oj zobaczysz mnie, sokole!

Dudziarz daje znak, że weselny orszak zbliża się, wszyscy wieśniacy schodzą na scenę.

SCENA 4
Ciż i Dziemba.

Dziemba
Dobrze, żeście tu gromadą!
Przywitajcież mi rozgłośnie
I pokłońcie się radośnie
Młodej pani.

Chór
Przywitamy ją rozgłośnie,
Pokłonimy się radośnie.

SCENA 5
Ciż, Stolnik, Janusz i Zofia, Wchodzą po kolei.
Ściemnia się.

Stolnik
wchodząc
Jak się macie, dobrzy ludzie?

Chór
Dziękujemy jegomości!

Janusz
wchodząc
Jak się macie, jak się macie?

Chór
Dziękujemy paniczowi.

Janusz
spostrzegłszy Halkę, na stronie
Wielki Boże! Ona tu!

Zofia
wchodząc z druhnami
Jak się macie?

Kobiety
Dziękujemy panieneczce,
Dziękujemy pani!

Dziemba
do wieśniaków
Cóż? Czy wam zdrętwiała gęba?
Witać - jakby skamienieli!
Jakem Dziemba, herbu Ziemba,
Głośniej, bo wam...

Wszyscy
Powitamy ją weselej!
Dziękujemy panieneczce,
Dziękujemy pani!

Zofia
spostrzegając Halkę
Cóż to za biedna, blada dziewczyna?

Chór
Blada dziewczyna?

Zofia
Z tą twarzą smutną, milczącą?

Chór
Z tą twarzą smutną, milczącą.

Janusz
na stronie
Ha! Czy też jej nie poznała?

Zofia
Jakaż to biedna dziewczyna,
Z tą twarzą bladą, cierpiącą?
Ta twarz mi się przypomina,
Ach! Pomnę - widziałam ją!

Stolnik
Jakaż to biedna dziewczyna,
Patrz Dziembo! Z twarzą cierpiącą?
Ta twarz mi się przypomina,
Zda się, widzieliśmy ją!

Janusz
na stronie
Ach! Żeby jej nie poznała!
Drżę cały, lica mi bledną...
Ach! Po com ujrzał tę biedną,
Ach! Po com ujrzał tu ją!

Jontek
na stronie
Poznała, pewno poznała!
Patrzy na niego, o Boże!
Może domyśli się, może
Pogardą ukarze go!

Janusz
na stronie
Ach! Żeby jej nie poznała!
Drżę cały z wstydu i trwogi,
Dręczą mnie łzy tej niebogi,
Niegodnie uwiodłem ją.

Chór
Poznała, przecie poznała,
O - biedne, biedne obiedwie!
Porzucił jedną zaledwie,
Wnet druga już kocha go!

Halka
Nad moją biedą, zlituj się, Boże!
Osłoń ją, osłoń opieką Twą!

Wszyscy
prócz Janusza
Głos obłąkanej woła do Boga!
Osłoń ją, Panie, opieką Twą!

Zofia
do Janusza
Pamiętasz? Wszak widziałam ją.

Janusz
zmieszany
O tak - moja ukochana!
Jak nie pamiętać tej twarzy?
W oczach rozpacz obłąkana,
Tak boleśnie widać marzy.

Halka
Jaśku! Jaśku!

Janusz
na stronie boleśnie
Bóg potężnie karać umie
Chwilowy błąd!
po chwili
Może Zofia nie zrozumie.
Prędzej, prędzej
Chodźmy stąd!
Nie wiem - z tą biedną
Jak radzić sobie!

Halka
Gołąbeczek siadł na grobie.

Zofia
Co tobie, mała, co tobie?

Janusz
nagląco przerywa
Idźmy, idźmy do kościoła!
Czas, ach czas! Już mrok dokoła.

Zofia
tuląc się z płaczem do ojca
Ojcze! Smutek niespodziany,
Serce moje żalem zmógł.

Stolnik
wzruszony
Mąż przez serce twe wybrany,
Niech wam szczęście zsyła Bóg!
W orszaku weselnym, prócz Dziemby, Zofia z głową opartą na ramieniu ojca i Janusz wchodzą do kościoła.

SCENA 6

Halka, Jontek, Dziemba i chór odprowadzając orszak ślubny.

Chór
Daj wam Boże, długie lata
I pożycie złote!
Niech wam samo szczęście splata
Radość...

Jontek
na stronie
I zgryzotę.

Dziemba
Kto tam odezwał się?

Chór
Nikt, nikt!

Dziemba
A więc dalej, spieszcie się!
I parami, i wesoło,
Państwa młodych zawrzeć w koło!
I parami, i radośnie,
Zaśpiewajcie nam rozgłośnie,
Gdy powrócim...

Chór
Zaśpiewamy wam wesoło.
Wszyscy prócz Halki i Jontka wchodzą do kościoła.

SCENA 7

Halka, Jontek.
Coraz ciemniej.

Halka
Oj wesoło, oj wesoło!

Jontek
Więc widziałaś, więc słyszałaś,
Teraz więc przekonaj się!

Halka
przytomniej
Gdzie mój sokół? Jaśko gdzie?

Jontek
Patrzaj - tam!
wskazując na kościół

Halka
patrząc
Ach!
Wraca, pada na ziemię. Jontek staje blisko drzwi kościelnych,

Jontek
do Halki
Przed ołtarzem stoją razem,
Pleban czyta, oni z cicha
Wtórzą za nim, a z wyrazem
Każdym płacze panna młoda,
A twój Jaśko się uśmiecha.

Halka
Oj, szkoda cię Jaśku, szkoda!
I mnie szkoda. Ale czemu
Jontku, dręczysz, męczysz mnie?

Jontek
nie zważając
Teraz pierścień on jej dał,
Ona pierścień dała jemu,
Ale płacze, a on stoi
Tak wesoły jak i stał.

Halka
Oj, żebyś, ty Jontku znał,
Co się w sercu dzieje, tu.
Aż się mówić człowiek boi.

Jontek
Już, już!
Wbiega do kościoła.

Halka
Już.
Chce biec, wtem słychać pieśń, która ją wstrzymuje.

SCENA 8
Halka sama. Coraz ciemniej.

Pieśń z kościoła
Ojcze z niebios, Boże, Panie!
Tu na ziemię ześlij nam
Twoje święte zmiłowanie!
Ojcze z niebios, Boże, Panie!

Halka
zrywając się nagle
Ha! Dzieciątko nam
Umiera, w chatce umiera.
A matka tu, a ojciec tam!
Dziecię wyciąga rączęta
I miłosiernie spoziera.
A matka tu, a ojciec tam!
I ptak drapieżny pisklęta
Karmi, otula i lula,
A moje dziecię umiera!
O mój maleńki!
Któż do trumienki
Ubierze cię?
Spowije cię?
Kto zakołysze
Na śmierci sen?
A serce gdzie? Hej - Jaśku, gdzie?
A łzy te moje, te krwawe łzy,
Ja zemszczę się, podpalę cię,
Boś serce srodze zakrwawił mi.
Bo matka ja - i żona twa
Zabiję cię, słyszysz mnie ty?
Biegnie w szale, zbiera chrust i słomę rozsypaną na placu, zrywa kilka gałązek wierzbowych i zapala u lampki przed kościołem.

Chór
z kościoła
Boże mocny, Święty Boże,
Nad Twym ludem zlituj się!
Wszakże dłoń Twa wszystko może,
Boże mocny, Święty Boże!
Ach! Przez Syna Twego męki:
Naszej biedzie ulżyć chciej!
Łzom pofolguj, ukój jęki,
Boże wielki litość miej!

Halka
Ha!
Ciska w rzekę zapalony pęk chrustu, który sycząc gaśnie, a sama z płaczem pada na kolana. Księżyc rozjaśnia błękit.
Boże mocny! litość miej!
Boże święty, dzięki Ci!
po chwili z rezygnacją
Jażbym cię zabić miała, mój drogi,
Jaśka i pana mojego?
Przebacz! Ach przebacz łzom twej niebogi,
Śmierci dzieciątka naszego.
O żyj szczęśliwy, żyj, choć nie dla mnie,
Z tą piękną panią raduj się ty!
I czasem tylko pomódl się za mnie,
O Jaśku, Jaśku - błogosławię ci!
Biegnie na górę i z okrzykiem ciska się w rzekę,

SCENA 9
Jontek i wszyscy, co weszli do kościoła, prócz Dziemby i kilku drużbów, wybiegają. Jontek nie spostrzegłszy Halki, biegnie niespokojny z kilku góralami na skały.

Jontek
Halko, Halko, Boże!
Nagle ciska się za nią do wody.

Chór
Już za późno, już za późno,
Utonęła biedna już!

Janusz, Stolnik i Zofia
Kto utonął?

Jontek
zmoczony, zziajany, wnosząc trupa Halki z rozpuszczonymi włosami
Halka!

Janusz
z krzykiem przeraźliwym
Halka!
Wbiega na skaty nad rzeką i ciska się do wody.

SCENA 10
Ciż i Dziemba z kilku drużbami teraz dopiero wychodzą z kościoła.

Dziemba
do ludu
Właśnie teraz nadszedł czas
Państwu skłonić się wesoło,
I zaśpiewać piosnkę wraz!

Chór
smutnie
Zaśpiewamy ją wokoło!
Widać na czółnie na rzece martwą Halkę, przy niej Jontek podaje rękę Januszowi, który się z wody wdziera na czółno.
Zasłona spada.

Tekst libretta według wydania Gustawa Gebethnera i spółki, Warszawa 1860
Halka - wersja wileńska (1848).
libretto: Włodzimierz Wolski


最終更新:2011年03月26日 23:52